Ja na swoją depresję lekarstwo znam: mieć zajęcie i mieć towarzystwo. Już nie wystarczają mi przyjaciele z netu, bardzo potrzebuję żywego człowieka, z którym można nie tylko rozmawiać, którego można dotknąć, oblać piwem (przez przypadek), pójść do lumpexu i na kawę. Tymczasem pojadę do efki i spróbuję zrealizować parę powyższych (oprócz oblewania). Szkoda, że Exeter nie jest trochę bliżej.
No nic to, poczekam do przeprowadzki, a jak się już okopię na swoim, to spróbuję wyjść do ludzi. Mam nadzieję, że jeszcze potrafię...
Noysik, tak bym chciała, żebyś to ze mną się też wybrała na kawę, nawet piwem dam się oblać, ale by się pogadało, ech! Tulam, uściskuję, przesyłam dobre myśli!
OdpowiedzUsuńUmówimy się kiedyś gdzieś w połowie drogi. Nie mówię, że między Kalinowem a Wyspą. Może z Borów Tucholskich będzie bliżej :)
UsuńA ciągnęłam cię do teatru w sobotę, toś się uparła, że nie. A komedia przyjemna całkiem była. Kolacja w resatauracji i rozmowy dopóźnej nocy też.
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żebym bawiła się znakomicie do późnej nocy z ludźmi, których na oczy dotąd nie widziałam. Naprawdę nie w tym dzieło, żeby raz na rok spotkać kogoś w knajpie. Takie rzeczy i teraz mi się przydarzają i nie jest mi od tego lepiej. Komedie też widuję.
Usuń