niedziela, 1 września 2013

Co to jest...

...małe, różowe i zapierdala?

Pytanie-szydera-hasło sto lat temu w mojej klasie w LO im. Marii Kurwy (wybaczcie, wspomnieniowo się narzuciło samo z siebie, tak się wtedy mówiło...) Skłodowskiej. W Strzelinie. Zagwozdka ta dotyczyła mojej wychowawczyni, chemicy, pani T. S. Chodziła ona w różowej kurteczce, odziewała się w puchate sweterki i była jedną z bardziej znienawidzonych nauczycielek. 'Zapierdala' z zagadki wywodzi się z faktu, że między głównym budynkiem LO a pawilonem, w którym wówczas znajdowała się pracownia chemiczna, przemieszczała się błyskawicznie na krótkich nóżkach. Przez dwa lata miałam u tej pani -3 na koniec roku, potem była ona parę miesięcy na urlopie macierzyńskim i na zastępstwo przyszła moja matula z Technikum. Tja, nie miałam letko mając matkę rodzicielkę za nauczycielkę chemii, która w dodatku stwierdziła, że niestety,  nie odważy się mi dać więcej niż cztery na koniec półrocza... Potem wróciła pani T. S. i czwórkę na koniec trzeciej klasy utrzymałam. W czwartej klasie z braku innych pomysłów postanowiłam iść na chemię i usłyszałam wtedy od ulubionej wychowawczyni: 'Agnieszka, nie nadajesz się na chemię, jesteś za głupia'. Studia skończyłam - w końcu - z dużym poślizgiem, ale z zasłużoną piątką na obronie i czwórką na dyplomie. Nie jestem już chemikiem, chociaż mam tytuł mgr inż. Głupia może jestem, ale za to inteligentna ;)

A skąd ten długi wywód?

Ano stąd, że lubię oglądać cykl filmów o Harrym Potterze (czytać książkę też lubię). Więc se dzisiaj w ramach nauki angielskiego włączyłam 'Harry Potter and the Order of the Phoenix' i - jak za każdym razem, gdy go oglądam - pochyliłam się nad postacią Dolores Umbridge. I od lat widzę to samo:
Pani mgr T. S. jako żywo. Taka sama mina kota srającego na pustyni, głos, sylwetka, włosy i aura zła. Przez rok miałam zaszczyt pracować z nią w jedej szkole i naprawdę nie umiałam przywołać koleżeńskiej lojalności, gdy uczniowie wieszali na niej psy. Może teraz byłoby mi łatwiej, bo mam lat czterdzieści, nie dwadzieścia pięć. Może, gdybym nadal była nauczycielką, też bym była suką z piekła rodem? Może...

Hehehe :D

PS.
Wpis zupełnie przypadkowo zbiegł się z datą rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Jak i wybuchu II Wojny Światowej...