piątek, 9 sierpnia 2013

Publikuję wizerunki bez zgody

Wczoraj znienacka niejaki fejsbuk stręczyciel nachalnie zaczął mi oferować znajomość z nowym friendsem. Na początku nie załapałam, ossochodzi, aż tu nagle pstryk! Big Oz... No co za palant, kiedyś Bigos tak się podpisywał, gdy szył śpiwory lepsze niż pajaki. Zaraz, zaraz... Big Oz? BiGoS?! No przecież Bigos, kochany wrzaskun,  no!

No i opadły mnie wspomnienia, których nie będę przelewać na bloga, bo po co. Jak zagląda tu ktoś z tych, co się rozpoznają na zdjęciach, to niech se sami powspominają i westchną z nostalgią, bądź z irytacją. Innym te zdjęcia powiedzą niewiele albo nic. Ehehe, chciałam tylko zauważyć, że po latach (foty z roku 1996) konfiguracja par zdążyła się wiele razy przetasować. Najwytrwalszym gratuluję :)






















Trochę nie chce się wierzyć, że człowiek kiedyś taki młody był...