poniedziałek, 30 maja 2011

Się cieszę dzisiaj!

Ha! I hurra!

Sprzedałam dzisiaj - przez sklepik internetowy Folksy - drugą rzecz. Co prawda na razie nie zarobiłam fortuny, ale od razu oczyma duszy zobaczyłam te setki egzemplarzy mojego rękodzieła rozchodzące się jak świeże bułeczki, a także zaczęłam liczyć mamonę, którą zarobię mimochodem, robiąc to, co lubię ;-)

Cóż, dzielić skóry na niedźwiedziu nie należy, ale dlaczego mam się nie cieszyć, prawda? A oto graty, które udało mi się upłynnić:

Natomiast co do reszty życia, to tak sobie jest. Kuba dojeżdża od paru dni do Hook i urąga na wszystko, począwszy od swojej firmy, przez korki w Soton i na autostradzie, ceny paliwa, ceny komunikacji publicznej oraz jej jakość, a zakończywszy na parszywym Rolandzie, czyli szefie, który okazał się pajacem, palantem (i jeszcze parę epitetów niecenzuralnych) i zgodził się na przeprowadzkę firmy bez zasadniczego ekwiwalentu finansowego dla pracowników. Cóż, większość zespołu JUŻ odeszła, jeden z konsultantów złożył wypowiedzenie, a następnego dnia znalazł się w szpitalu z problemami sercowymi, a Kuba kurwuje wniebogłosy i zastanawia się, czy kontaktować się z headhunterem. Pewnie tak zrobi w najbliższym czasie. Jeśli nie - będziemy się przeprowadzać do Reading lub Basingstoke. Nie chcę!

W każym razie nastroje mamy pieskie i głównie marudzimy, zamiast cieszyć się życiem i faktem, że nic w zasadzie nam nie dolega, nie brakuje i nie jest źle, w porównaniu...

A w ogóle CAŁY MAJ był (no jeszcze jest w sumie...) zimny i paskudny, ostatnie dni są zamżawione i nie zachęcają do rozrywki na świeżym powietrzu - a mamy Bank Holiday i trzy dni sterczymy w domu jak te kołki, żłopiąc piwko i pogryzając orzeszki. Boszzzz, znowu przytyłam. Zmusiłam dzisiaj Kubę, żeby wyjść z domu mimo mżawki - i dobrze, bo znaleźliśmy przepiękny kawałek New Forest i nawet nie padało w czasie spaceru :-)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

I chyba zaraz coś zdekupażę, bo mam motywację ;-)

piątek, 13 maja 2011

"Trzeba żyć, chłopie, trzeba żyć..."

To cytat z filmu 'Wino truskawkowe'.  Akurat w tym tygodniu go oglądaliśmy.

Tydzień złych wiadomości. Żadna z nich nie dotyczy mnie bezpośrednio, a obie rzuciły mną o ścianę. Cóż. Naprawić się nie da. Chciałabym móc zrobić cokolwiek...

Kolejność zdjęć przypadkowa.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A 'Wino truskawkowe' polecam.