wtorek, 3 lipca 2012

Fahofffcy

Dzisiaj przyszło dwóch, znienacka.

Zastukali w drzwiczki, więc wpadłam w panikę, bo latałam po chałupie w piżamie i było mi fajnie. Ubrałam się galopkiem i otworzyłam, jak już zaczęli grzebać kluczem w zamku. Bo dostali od agencji, od której wynajmujemy chatę... I otóż szok po obu stronach drzwi, bo mnie trzasnęło o glebę, że z jakiej okazji dwóch obcych, wielkich chłopów, wchodzi do mnie jak do siebie, oni z kolei byli nieco zdziwieni, że jednak ktoś im otworzył.

Po lekkim zamieszaniu wręczyli mi identyfikator, że są fahofffcami od gazu, oraz kartkę papieru, na której stoi jak byk, że agencja ich wynajęła do sprawdzenia gazu w mieszkaniu, że lokatorzy są powiadomieni (!!!), i że dostają komplet kluczy, żeby wejść i zrobić co należy. Nie powiem, panowie są bardzo mili, bardzo akuratni, sprawdzili co trzeba i obiecali mi nawet, że kuchenka gazowa, co jej nienawidzę odkąd tu mieszkam, zostanie wymieniona na nową. To może wreszcie zacznę jej używać nie tylko do gotowania. Fifka ostatnio gadała coś o pieczeniu chleba na zakwasie i mnie teraz nęci... Daaaawno nie piekłam, jeszcze za starego bloga.

Ale niech już sobie pójdą, bo chcę sobie kawy zrobić. Sennie jest, mży i ciśnienie wciska w podłogę.

O, poszli.

4 komentarze:

  1. Ostatecznie piekę bez zakwsu, na drożdżach, ale wychodzi super. :) Polecam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecali wymienić kuchenkę - ze 2, 3 tygodnie... Wtedy se jednak zrobię zakwas, na drożdżach to nie to samo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo... ale masz papirusa. A mój rośnie, niby całkiem całkiem (ma jakieś 1,5 m), ale tymi małymi papirokwiatkami nigdy nie był obsypany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakby rósł na prawie na dworze, to by zakwitł :) Ale się ciesz, bo mi zasypał pyłkiem werandę i w ogóle kichałam strasznie, jak był w domu.

    OdpowiedzUsuń