poniedziałek, 2 lipca 2012

Szoping

Wybrałam się na szoping dzisiaj, bo mam poważną potrzebę kupienia sobie jakiejś eleganckiej... tfu, zacięłam się na słowie 'elegancka', bo miało być epitetem do rzeczownika 'szmata', ale znowu jak szmata, to nie elegancka... Pfff... no, chciałam sobie ciuch kupić dekoracyjny, bo mi Siorka za dwa miesiące wychodzi za mąż, więc wypada się ubrać w coś bardziej okazałego.

No i co? I jak zwykle...
1. Jestem za gruba.
2. W sklepach wiszą niemal same potworzaste konstrukcje na bazie cekinów, bez rękawów, główne w wielkie, kolorowe kwiaty, a jak jednokolorowe, to i tak  kształt mają taki, że łomatkobosko.
3. Jak coś wygląda znośnie, to patrz punkt 1.

Nie zacznę się odchudzać, bo tylko się sfrustruję. Co mam zrobić? Pójść w dresie? :(

Aaa, i jeszcze wracałam do domu w ulewie. Świat jest cały mokry i niedługo się rozpuści...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz