poniedziałek, 18 lipca 2011

Wejście smoka

Kuba to bohater. 

Przeprowadzka.  Trzy kursy furgonetką między Soton a Reading, w końcu wymiatanie resztek gratów, sprzątanie i powrót do Reading . Tam, w dwupokojowym mieszkaniu kłąb mebli, pudeł i worów - wszystko nawrzucane aby szybciej, potem się przemyśli, rozmieści i posprząta…

Zatem wchodzimy w sobotę wieczór do nowego lokum. W autku zostały jeszcze ostatnie pakunki, my w mieszkanku próbujemy nie załamać się pod nadmiarem dóbr doczesnych, które kipią ze wszystkich pomieszczeń i na pierwszy rzut oka wygląda, że nie ma szans tego poukładać, jeśli chociaż części nie wywleczemy poza mieszkanie. Godzina 19.30, jeszcze jasno, jednak padamy na pyski. Kuba postanawia, że choćby się waliło i paliło, śpimy dzisiaj we własnym łóżku, na materacu, w pościeli… Kuszący pomysł, ale do pokoju przeznaczonego na sypialnię nie da się wejść, bo cała powierzchnia zastawiona jest czymkolwiek. Kuba przeteleportował się jakoś pomiędzy biurka, wory, pudła, a skrzynię łóżka postawioną na sztorc, ja w drzwiach pogryzam pyszną kanapkę z McDonalds… Skończyłam jeść, Kuba uznał, że niezbędna do działania jest skrzynka z narzędziami pozostawiona w samochodzie. Wyszedł po nią, a ja za nim, żeby zabrać torbę z piwem kupionym na wieczór... Poszli, wzięli co mieli wziąć, wrócili pod drzwi i…

I drzwi są zamknięte. 
Kto ma klucz?
No, zaraz… Ja miałam, otworzyłam drzwi, weszłam do środka i położyłam klucze na blacie po prawej, tuż przy drzwiach.
To dlaczego drzwi są zamknięte?! Klamka się rusza (w UK przy zamkniętych na klucz drzwiach klamki są nieruchome, zazwyczaj). Więc dlaczego nie można otworzyć drzwi???
Eeee, coś się zacięło.
Nie zacięło się.
Cóż robić? Kuba przywalił z barku, szarpnął, przycisnął, podparł, włożył te niutony. Drzwi zamknięte jakby na klucz. Klucz w środku. To kto zamknął? No same się zamknęły!

Kurrrrrrrrrrrrrwa. I noc się zbliża.

Najpierw pomyślałam, że w samochodzie mam wór z poduszeczką, więc wrócimy do Soton, Marta może pożyczy koc i przeczekamy jakoś do poniedziałku, a w poniedziałek pójdę do agencji w Reading, podpiszę papiery i odbiorę mój komplet kluczy, wtedy wejdziemy. Rozwiała się kojąca wizja spania we własnym łóżku i w pościeli. Staliśmy w obcym mieście, pod wynajętym mieszkaniem, w środku wszystko, na zewnątrz my i skrzynka z narzędziami. Skrzynka z narzędziami…

Pierwszy pomysł na naprawę sytuacji był, że któreś z tych narzędzi w skrzynce podważy coś w zamku w drzwiach i się jakoś otworzy. To mój pomysł, bo Kuba nie miał złudzeń. Jestem inżynierem, ale chemii, a poza tym kobietą i czasem te złudzenia mam.

Drugim pomysłem było odkręcenie zamka w drzwiach do werandy. Kuba odkręcił bez większych nadziei i słusznie, bo zdjął tylko pokrywę, mechanizm jest od środka. Poza tym i tak nie sforsowalibyśmy drzwi wewnętrznych, ale o tym dowiedzieliśmy się później.

Trzeci, rozpaczliwy pomysł, to podważenie lufcika w pokoju od frontu. Jak być może widać na zdjęciu, okno jest duże, składa się z dwóch bocznych, otwieranych skrzydeł, dużej, nieruchomej części w środku i dwóch tycich lufcików. Jeden był nieco poluzowany, ale co z tego. Mimo wszystko zamknięty…


Za pomocą narzędzi ze skrzynki Kuba metodą perswazji, a także brutalnej siły, podważył wajchę zamykającą lufcik, tworząc tym samym wejście dla tresowanej małpy lub kota. W międzyczasie, klejąc się do szyby na glonojada, stwierdziliśmy, że skrzydło okna zamykane jest na klamkę, a na dole dociśnięte takim długim wyprztykiem (foto). Do klamki Kuba nie sięgał, ale stanął na połamanym krześle znalezionym koło kubła na śmieci sąsiada, i udało mu się ją przestawić. Został problem, czym pociągnąć ten długi wyprztyk, by móc otworzyć okno. Kuba poszedł szukać czegoś w rodzaju sznurka i znalazł w ogrodzie sznur do bielizny. Tadam. W międzyczasie, nadal klejąc się do szyby, wypatrzyłam niestety, że okno dodatkowo jest zabezpieczone plastikowym czymś. Kuba po powrocie próbował toto ruszyć, ale nijak nie mógł sięgnąć łapką! Cóż, potrzeba matką wynalazku, dzień się kończył, a przed nami widmo spędzenia dwóch nocy na brudnej wykładzinie w pustym starym mieszkaniu. W ogrodzie rosną krzaki, za pomocą ułamanej gałęzi Kubie udało się trącić owo plastikowe coś i zmienić położenie na ‘otwarty’. Potem ledwie parę minut, co nadal uważam za cud, zajęło nam zarzucanie pętli metodą ‘Kuba zarzuca, ja naprowadzam: wyżej, niżej, bardziej, jeszcze nie, kurwa prawie, odrobinę bliżej, daaaaawaj, nieeeeeeeeeeeeeeee! poczekaj poczekaj! nienienieruszaj! masz go! teraz ostrożnie. Kurwa, udało się!’. Są sytuacje, kiedy kurwy pomagają zachować zdrowy rozsądek…

Okno zostało otwarte, sforsowane, i po przeryciu się przez rozwalony wszędzie dobytek nocowaliśmy jednak we własnym łóżku, w czystej pościeli. Drobiazg zupełny, że my byliśmy nieczyści, bo nie udało nam się uruchomić prysznica. Woda ciepła w zlewie jest, w umywalce jest, w kiblu też woda jest. Z prysznica ani kropli, po włączeniu wszystkiego, po pociągnięciu za każdy sznurek i odkręceniu/zakręceniu/odkręceniu każdego zaworka… No, po prostu, w prysznicu wody niet. Kuba umył się w umywalce, ja użyłam mokrych chusteczek, przed oczyma mając wizję potyczek z agencją i długich tygodni oczekiwania na fahofffca, który nam umożliwi kąpiel. Rano się okazało, że za kuchennymi drzwiami jest jeszcze jeden (poza łazienkowym) przełącznik prądu. Kuba pstryknął go, nic się nie stało, więc wlazł do łazienki, pociągnął za włącznik prądu do ogrzewacza i oberwał w twarz strugą wody z prysznica…

I ja tam byłam, piwo piłam…

Mocno mnie ciekawi, czy sąsiedzi obserwowali nasze manewry, a jeśli tak, to dlaczego nie wezwali policji. Może dlatego, że finalnie padliśmy sobie w ramiona, a ja się poryczałam. A Kuba to bohater i już, albo włamywacz. Ja bym wybiła szybę.

2 komentarze:

  1. A zapamietalas co Ci sie snilo pierwszej nocy w nowym miejscu? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Wreszcie mogę dodać komentarz, bo do tej pory gugiel nie puszczał, nie wiem czemu...

    Nie pamiętam, co mi się śniło pierwszej nocy, ALE: pamiętam, że był to bardzo pogodny, miły sen, i jak zerwał mnie Kuby budzik, byłam wściekła, że mi przerwało... ;-)

    OdpowiedzUsuń