wtorek, 5 lipca 2011

Obywatelu, zrób sobie dobrze sam...

Southampton tonie w śmieciach. Strajk śmieciarzy jest, gdyż albowiem rząd obciął fundusze na samorządy, samorządy obcięły fundusze na podwyżki, a śmieciarze strajkują, bo mogą.

Southampton City Council wystosował do szanownych obywateli gorliwe w brzmieniu pisemko o tym, że gorąco wierzy, iż Szanowny Obywatel okaże cierpliwość i dobrą wolę i sam sobie będzie wywoził śmieci. Na pisemku były adresy dwóch miejsc, gdzie te śmieci można dostarczać, natomiast żadnej informacji o tym, kiedy będzie koniec strajku. Wlazłam zatem na oficjalną stronę Councilu i dowiedziałam się, że wielmożni strajkujący uprzejmie będą wywozić śmieci od czasu do czasu tu i ówdzie, nie wiadomo jednakże, gdzie. Wiadomo natomiast, że śmieci znajdujące się poza kontenerami wywiezione nie zostaną, bo tak.

Dostaję szału. Okna pracowni wychodzą na śmietnik, wyjątko co prawda jak na UK zabudowany i pod daszkiem, zatem nie widać (jeszcze) zgromadzonych w nim atrakcji. Zaobserwowałam jednak podejrzaną aktywność muszek owocówek. Droga do pracy, do tej pory przyjemna ze względu na przepięknie zagospodarowane ogródki, stała się przykra z powodu wypchanych po niebo kubłów na śmieci, a wonie po prostu rzucają o chodnik. W centrum miasta byłam ostatnio półtora tygodnia temu, wyglądało toto tak:
Kuba dzisiaj brodził w śmieciach po kostki...Czekając rano na autobus, cyknęłam taką focię:
Miasto - wysypisko. A po południu poderwał nas hałas pod oknem i rzuciliśmy się jak dwa głupki do okna, ucieszeni, że śmieci WRESZCIE wywiozą:
I co? Okazało się, że opróżnili tylko kontenerek na puszki i tworzywa sztuczne. Wszelkie domowe obyyrzyyyydlyyystwa tkwią nadal i są coraz bardziej obrzydliwe... Bue...

Jeśli chodzi o Southampton City Council, to podpadł nam dzisiaj w jeszcze inny sposób.
Wprowadzenie: gdy w UK ktoś zajmuje lokal mieszkalny to, niezależnie czy jest to właściciel, najemca czy też dziki lokator, ma obowiązek płacić tak zwany council tax, czyli podatek, z którego finansowane są służby miejskie takie jak policja czy też właśnie śmieciarze.

No, a my się przeprowadzamy w połowie lipca i Kuba zadzwonił do councilu, żeby zgłosić, że od tej połowy płacimy councilowi w Reading, i że wpłynie od nas tylko połowa miesięcznej opłaty. I cóż się okazało? Że mamy prawie 500 funtów NADPŁATY! Nie, żeby nas to martwiło, wręcz przeciwnie. Przeanalizowaliśmy jak powstała superata. Przypomnieliśmy sobie, że kiedyś, na początku naszej przygody z UK, ktoś nam mówił, że CT płaci się w 10 ratach, ale jakoś nie zweryfikowaliśmy tej informacji i Kuba płacił via internet banking co miesiąc. Śmierć frajerom, ale...

Ale okazało się, że nadpłata narasta jeszcze od czasów Warrington! Te gnoje z urzędów wyliczały nam wysokość rat podatku, wysyłały informację o nich, ale nikt nie był uprzejmy napisać nam o nadpłacie. Trzeba było dopiero drugiej przeprowadzki, żeby informacja o tym wypłynęła przez przypadek.

No co za parszywce. Kredytujemy ich od czterech lat i nawet śmieci nie wywożą!!! :-///

2 komentarze:

  1. U nas jest jednak prościej:) Anglicy nie wywożą do lasu, co? Bo Polacy by zaraz ozdobili okolicę tym, czego smieciarze nie wywieźli:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj wieczorem gdy wrocilam do domu i zobaczylam te klębiące się robactwo na kontenerze ... no aż mnie przeraziło , jestem tylko ciekawa kiedy ten caly bajzel się skończy , bo to nie jest normalna sytuacja , tym bardziej ,że CT placi się całości i kto te usyfione przydomowe śmietniki potem umyje i na czyj koszt?
    Gdzie można się coś dowiedzieć na ten temat?

    OdpowiedzUsuń