piątek, 25 lipca 2014

Powielacz

Znowu wspomnienie sprzed wielu, wielu lat. Jak wielu? Właśnie próbuję ogarnąć. Mam czterdzieści jeden. Wtedy CHYBA JESZCZE nie było Stanu Wojennego, ale już wisiał w powietrzu. Skąd mogłam ja, smarkula, wiedzieć wtedy, że coś wisiało w powietrzu? Bo Tata miał mnie pod opieką, a zamiast strzelać z procy albo opowiadać mi o Drodze Mlecznej, zabrał mnie do jakiegoś pomieszczenia z powielaczem i tam - no cóż - powielaliśmy. Pojęcia nie mam, co. Wiem, że w tym czasie Mama stała w kolejce po mięso - bo w międzyczasie wysłano mnie do Mamy - i miałam kategoryczny ZAKAZ mówienia do obcych ludzi o tym, co Tato robił. A Tato powielał... Był z nim jego ówczesny kumpel, Janusz Cz. (nie mylić z tym poniżej) który klepał na maszynie, a z niej wychodziły odbitki do powielacza.

Myślę, że to był koniec lata albo jesień '81. Trzydzieści trzy lata.

Nie rozumiałam wówczas, co było na rzeczy. Pamiętam atmosferę tajemnicy, powagi i niepokoju. Te kolejki za wszystkim... Tato upominał, żeby nigdy nie pytać, co robi i dokąd idzie. Tak mnie wytresował, że do tej pory nie potrafię zwyczajnie zapytać człowieka, czy mu coś dolega, czy ma problem i jak bym mogła pomóc...

Pamiętam, jak raz miał jechać ze Strzelina do Wrocławia w jakiejś sprawie - jednej z tych swoich tajemniczych. Poszliśmy razem na strzelińską stację kolejową kupić bilet, Tato bilet nabył w kasie, po czym pociągnął mnie do okna i niezobowiązująco powiedział mi, że go właśnie śledzą. Zakazał mi się oglądać, ale opisał faceta - zatem przy nadarzającej się okazji spojrzałam i oto oczom moim objawił się ojciec mojego kolegi z klasy (Janusza C.), który zupełnym przypadkiem był  wówczas komendantem MO w Strzelinie. Rozpoznałam charakterystyczny wąs. Teraz, gdy jestem dorosła i minęło mnóstwo lat, nie chce mi się wierzyć, że ktoś taki uganiał się po dworcach za solidarnościową swołoczą. Ale do dzisiaj pamiętam, jak próbował ukryć twarz i jak udawał, że wcale go tam nie ma. Może zostałam zasugerowana, teraz bez znaczenia... (Właśnie do mnie dotarło, że skoro piszę o koledze z klasy Januszu C., to historia musi pochodzić jakoś z 84 roku, bo mniej więcej wtedy Janusz doszedł do naszej klasy. Nie był od początku.)

Heh, a skąd pomysł na post? Dlaczego powielacz?

Bo włączyłam wieczorem do posłuchania piosenki Adama Drąga. A któraś z tych piosenek była w starym śpiewniku turystycznym Taty. A śpiewnik był wydany na powielaczu, co sobie znienacka przypomniałam... Pocieszne :)

Powielacz wyglądał tak, jak, jak w Wikipedii, nie będę kopiować. A na zakończenie - Gintrowski:

(Piosenkę Gintrowskiego przypomniał mi Kuba.)

3 komentarze:

  1. Faktycznie, jakoś tak wyglądał. Pamiętam, że raz tam byłyśmy razem. Nastrój napięcia też tam był. Siedział w kącie i łypał okiem. Ale mnie się podobało, że 'coś się dzieje'.

    A tak poza tym, to dostaliśmy dzisiaj kartkę pocztową z wakacji. Dawno nikt do nas nie pisał. Nostalgicznie mi trochę się zrobiło. Dzięki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No popacz, a ja słyszałam dzisiaj plotę (od Matuli), że jedziecie w Bieszczady... To wyślij mi kartkę, się wzruszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyślę, tylko o adres poproszę, bo ostatniego chyba nie mam. Najlepiej SMSem, to będę miała przy sobie. ;)

    OdpowiedzUsuń