wtorek, 31 grudnia 2013

Na Nowy Rok

Wiem, upierdliwie się powtarzam, publikując ciągle kawałki z jutuba, zamiast własne, cięte teksty. Ale ostatnio dolega mi retrospekcja i ciągle myślę o przeszłości. Za to przyjaźnie i bez pretensji. Na przykład ten kawałek 'Pod Strzechą', który publikowałam tu dwa lata temu, kojarzy mi się z przesympatycznym sylwestrem w Rudawach Janowickich:
Przesympatyczny sylwester w przesympatycznym towarzystwie... Asia, pamiętasz na pewno, a Comar też na pewno - temperatura poniżej zera na strychu w Czartaku - stronisko w środku Sudetów :) Leżeliśmy pokotem, tuląc się do siebie, żeby cieplej było: Comar, Asia, kuzynka Beata, ja, Deni, Robcyś. Comarowi nie zapomnę, że mi zeżarła paczkę serka topionego (nie sama, z Denim). Poza tym grali i śpiewali nam (na gitarach, szeroki wybór piosenek SDM, Pod Strzechą, Adasia Drąga i wszelkich innych) chłopaki z Kluczborka. Adaś grał, pamiętacie? Wszyscy chcieli, żeby przestał, ale był wytrwały, chociaż marzły mu łapki. 'Adaś, trzymaj twarz' - na to hasło łapał się za paszczę i przez moment był cicho :)

Pamiętam też, jak otrząsnęliśmy się z nocy sylwestrowej (praktycznie trzeźwi) i trzeba było wracać dodom. Deni znalazł w kuble na śmieci w schronisku flaszkę wódki, którą potem rozpiliśmy w przedziale pociągu Szklarska Poręba - Wrocław (zszedł ze strychu ze śpiewem na ustach: 'jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...'). Leżeliśmy na podłodze przedziału w śpiworach i waliło od nas wódą, więc pasażerowie trzymali się z daleka, ale konduktor przyszedł i dzielnie pił z nami :) Nie byliśmy żadną tam patologią - zwyczajne, radosne małolaty, co rzadko miały kasę na wódkę i na piwo, a zazwyczaj sępiły po ludziach jedzenie, żeby wytrwać parę dni więcej w górach :D Sama bym lubiła teraz takich małolatów, sądzę. Ciekawe, czy jeszcze tacy są...

Szczęśliwego Nowego Roku :)

4 komentarze:

  1. Pamiętam, pamiętam. A flaszkę znalazłam ja z Denim w kuble na śmieci. Próbowaliśmy najpierw czy to aby nie woda, ale jakaś przezorna panienka chyba schowała butelczynę przed agresywnym po alkoholu faceciku i nam się udało... Fajne czasy to były...Comar

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopaki byli z Namysłowa. I nawet potem wybraliśmy się na koncert, którego jednak nie było. Fajnie było, ale zimno. Bodajże -8 st.C na tym strychu. Krokwie zamrożone. Tylko raz w życiu bałam się zasnąć. To właśnie wtedy, bo wydawało mi się, że jak zasnę, to się nie obudzę (bo zamarznę). Fajne to były czasy, że człowiek się po prostu pakował do pociągu i jechał, nie wiedząc, czy będzie miał gdzie spać i czy przeżyje do rana. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No bardzo fajnie i bardzo zimno, i dwa takie noclegi chyba, nie? A w głównej sali schroniska dancing sylwestrowy dla tubylców z Czarnowa, dicho z magnetofonu. Włożyliśmy z Denim jakąś kasetę z punkowymi kawałkami i poszliśmy w pogo, ale szybko nas stamtąd wyprosili...

    I faktycznie, teraz przypominam sobie, jak sprawdzaliśmy, czy to wóda, czy woda :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Druga noc to już była w ciepełku. Przynajmniej za z Beatą spałyśmy w normalnym pokoju. I o 4 rano obudzili nas, żeby nam grać "Bluesa o czwartej nad ranem". Ech, to były czasy...

    OdpowiedzUsuń