niedziela, 30 grudnia 2012

Kończy się rok

I dobrze, bo był jakiś taki niewydarzony.

Nie będę robić podsumowania, bo to bez sensu. Nie było najlepiej, ale znowu i nie dennie. Myślę, że za dużo winy zrzucam na okoliczności przyrody, ale gdyby pogoda była lepsza, to i ten mijający właśnie rok... Kończy się tak, jak się zaczął, czyli nieustannym deszczem. Tamiza ponownie wychodzi z siebie, mosty zamykają i znowu armaggeddon.

A my siedzimy w domu, bo w taką pogodę to cóż? Do lasu nie pójdą ani na wybrzeże, a do Lądka do muzeum nam się nie chce. Wyszło zatem, że z nudów pograliśmy trochę w Diablo 1, a Kuba jeszcze dodatkowo w Warcrafta, obejrzeliśmy parę filmów na  kompie i Hobbita w kinie 3D, co mnie wprawiło w euforię do momentu, gdy odkryłam, że to pierwsza część z trzech. A potem zaczęłam dekupażyć i mam z tego mnóstwo frajdy, mimo że ciemno jest, a i mój warsztat, z konieczności ulokowany na małym stole w sypialni, nie sprzyja zanadto tfuuurczości...

Na razie mam porozpoczynane i niedokończone, ale bawi mnie ten cały bajzel, więc mu zrobiłam zdjęcia. Daję drugą szansę staaaaareńkim puszkom, które mi dawno temu podarowała Siorka. Na puszkach był napis sugar, tea i coffee i się zużyły po latach wiernej służby, więc teraz będą w słoneczniki. Pewnie pokażę je potem skończone, a tymczasem warsztat:


Proszę zwrócić uwagę, jak kreatywnie wykorzystuję butelki po piwie na suszarki :D

Ponadto zdekupażyłam pudełeczko na CD-ki, które wyeksploatował Kuba i wyrwał z niego kopertki. Zupełnie nie wiem, do czego teraz może służyć, ale lubię je bardzo. Kuba rzucił pomysł, żeby taką wielką pudernicę w nim umieścić, żeby na raz mogło się pudrować wiele bab:


W skład warsztatu wchodzi, jak widać, duża ilość zużytych papierowych ręczników, jakiś wór, aluminiowa folia; poza tym waciki, zmywacz do paznokci, klej do drewna, klej do serwetek, lakier (akrylowy, błyszczący), nożyk (złamany, zardzewiały), zraszacz do kwiatków (używam do rozcieńczania lakieru/farb lub do namaczania obrazków przed przyklejeniem), pędzle, proszek złoty i miedziany i jakaś próbka farby z marketu, a wazon z różami był tam wcześniej... Te moje obecne robótki to zwykłe oklejanki, bez żadnej paraartystycznej otoczki, więc nie ma pigmentów i innych takich.

Dodatkowo pokażę, bo nie wszyscy widzieli, rzecz już ukończoną: herbaciarka, na obrazku jest The Spindle Fairy z częściowo dorobionym tłem i generalnie jestem z niej bardzo zadowolona:



Kasia, już doskonale wiem, jak ma wyglądać miseczka dla Ciebie, ale poczekasz, aż ją znajdę :)

Szczęśliwego Nowego Roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz