środa, 3 października 2012

Rzężę sobie

Bywało się ostatnio w Polsce, oj bywało... Na początku bytności podłapałam jakąś zarazę i od tej pory podróżowałyśmy razem. Prawdopodobnie mogę też jej przypisać przynajmniej połowę tego piwa, co go wyżłopałam - w końcu nie piłam sama, no nie?

Jakby ktoś nie wiedział, to pojechałam na ślub i wesele Małej Siorki. Oczywiście, na samej uroczystości nie miałam aparatu, bom dupa wołowa i zapomniałam. Zdjęcia robił specjalny pan, a także tato. Może kiedyś się doproszę, żeby mieć trochę dla siebie. Tymczasem nie mam nic a nic i w związku z tym nie pokażę :(((

Resztę czasu spędziłam częściowo rodzinnie, częściowo towarzysko. Jak się rzekło - podupadłam na zdrowiu, co mi wcale nie przeszkodziło pojechać z Kasią do znajomych w Tychach i wjechać (rzężąc) krzesełkiem na Skrzyczne, a stamtąd przejść na Salmopol. Jesień w polskich górach, ech... Warto zaryzykować zapalenie płuc.
 




 A to nie ja cyknęłam:

3 komentarze:

  1. Ale to ty teraz z zapaleniem płuc leżysz? Łomatkobosko... To grzej się grzej pod kołdrą, grzane wino zamiast piwa pij.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E nie, nie mam zapalenia płuc, tylko ryzykowałam, że dostanę... Charczę z powodu zapalenia oskrzeli. Ale Kasia postraszyła, że załapię się na płucne, bo stawiała mi bańki, a potem poszliśmy w góry i se chodziłam bez polaru i chusty na szyję i wiał wiatr... A to rzekomo szkodzi ;)

      Usuń
    2. O żesz... Nie daj się!
      A jak sie podreperujesz, przyjeżdzaj do mnie. Ja cię przegonię najwyżej do przedszkola i z powrotem, to jest 20 minut, nic nie złapiesz. :)

      Usuń