wtorek, 19 kwietnia 2011

Stait statuja

Southampton do pięknych miast nie należy, wręcz przeciwnie. Sili się na połączenie nowoczesności z historią, ale wysiłki są co najmniej chybione... Nie od rzeczy jest tu wspomnieć, że miasto ze względu na znaczenie strategiczne (duży port i przemysł z tym związany) zostało w czasie II Wojny Światowej bardzo dokładnie zburzone. Zostało zaledwie parę elementów dawnej zabudowy, a po wojnie odbudowano je na łapu-capu, żeby dać miejsce do życia ludziom. Ciekawe, że z podobnych powodów mój rodzinny Strzelin również nie jest perełką architektury i planowania przestrzennego.

No, ale wracając do Southampton...

Parę zdjęć centrum - dla ilustracji, jak to teraz wygląda. Trochę starych budynków, gdzieniegdzie fragment zabytkowego muru, ruiny - a to wszystko poprzeplatane paskudnymi prostopadłościanami. Tak wygląda całe centrum i fragmenty głównej ulicy, przy której robiłyśmy dzisiaj z Martą szoping:
 
 
 
 
 
Zdjęcia z grudnia 2009, ale to bez znaczenia, bo o każdej porze roku wygląda to z grubsza tak samo brzydko.

Władze miasta robią oczywiście wszystko co się da, by zachęcić ludzi do mieszkania w Soton, zwiedzania i innych sposobów zostawiania tutaj kasy. Jak wszędzie - w centrum jest tutaj ogromna galeria handlowa, poza tym wzdłuż wybrzeża - mnóstwo paskudnie wyglądających hoteli (w końcu jest to miasto portowe i macierzysty port Queen Elisabeth II).
 
 
(Zdjęcia z Wikipedii).

Hah, ja to mam tendencję do zbaczania z tematu... Bo miało być o statui.

Otóż spacerowałyśmy dzisiaj z Martą główną ulicą (Above Bar Street), która w lecie wygląda mniej-więcej tak:
(Zdjęcie też nie moje).

I spacerując doznałyśmy nagłego wstrząsu estetycznego, a ja dodatkowo uśmiałam się jak norka. Bo oto przed głównym wejściem do West Quay, największej galerii handlowej, ktoś znienacka postawił pomnik:
Pikuś, że to Freddie Mercury, wykonany nie z brązu, jeno z pomalowanej na szlachetny kolor żywicy akrylowej (postukałam, to wiem). Najgorsze, że Freddie całym sobą przypomniał mi nieprzyzwoity kawał o pomniku Żołnierza Radzieckiego. No trudno, zacytuję fragment:
"Stait statuja
Jest' u niej chuja
Ruka padniata
W rukie granata"

Freddie w rukie nie ma granata, nic nie ma, a na tyłku spodnie. Ale jest dla mnie źródłem nieustającej radości :-)

Ale wprowadzenie do statui dałam imponujące, co nie? ;-)

1 komentarz:

  1. A to nie jest replika (oryginał?) statui, która stoi nad Jeziorem Genewskim w Montreux w Szwajcarii? Tylko tamta jakby nieco mniejsza. Ale skojarzenia miałam podobne. ;)

    OdpowiedzUsuń