Za całą zdobycz mam ok. kilograma głogu. Dobre i to, zamierzam nastawić wino według przepisu z tej strony o winach. Poprzednie wina, z ostatniego lipca, dochodzą do siebie. To bardziej różowe jest za słodkie, to bardziej żółte całkiem w porządku. Niech sobie podojrzewają póki co.
Dla własnej pamięci przeliczyłam proporcje z przepisu i sobie wkleję:
1. 5 kg wymytych i osuszonych owoców gnieciemy wałkiem na stolnicy lub miażdżymy w kamiennym naczyniu. Następnie owoce wsypujemy do balona, zalewamy 10 l przegotowanej i ostudzonej wody, dodajemy 1 kg cukru, 8 g pożywki i matkę drożdżową. Balon zamykamy szczelnie korkiem z rurką fermentacyjną. Po 3 dniach dodajemy 2 kg cukru. | |||
Oryginalnie | 2/5 | 1/3 | |
owoce, kg | 1.5 | 0.6 | 0.5 |
woda, l | 10 | 4 | 3.3 |
cukier, kg | 1 | 0.4 | 0.3 |
pożywka, g | 8 | 3.2 | 2.7 |
cukier, kg | 2 | 0.8 | 0.7 |
Heh, strasznie maleńkie te moje butle...
Tak przy okazji zajrzałam do Wikipedii i się dowiedziałam bez większego zaskoczenia, że głóg należy do rodziny różowatych - tak jak róże, jabłonie, śliwy, wiśnie, czereśnie i grusze. Ale przynależność do tej rodziny jeżyn, malin i poziomek, a także pigwy i aronii, mocno mnie zdziwiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz