Spędzam czas w domu, głównie. Jak Kuba wraca z pracy, rozmawiamy o tym, że czas zamieszkać u siebie. Pod uwagę bierzemy głównie Basingstoke, rzut beretem od Reading. Byliśmy tam w zeszłą sobotę, a ponadto ja we wtorek przeszłam się po tamtejszych agencjach pracy i zagaiłam do pani w polskim sklepie, co wywiesiła ogłoszenie, że szuka pracownika. Miło nam się rozmawiało, bo fajna babka, ale do pracy mnie nie przyjmie, bo zapytała o CV i jej dałam. Heh. Niby wiem, że jestem zajebista, ale nie umiem sama siebie przekonać. Prochów nie jadam. Uznałam, że wolę mieć doła, niż zobojętnieć na wszystko. Przedwczoraj dzwoniła headhunterka, miała pracę w Belfaście. Trochę daleko ;)
Ale niedawno oglądałam Hobbita (przypomnienie przed kolejną częścią, co w grudniu będzie!) i po raz kolejny poczułam się hobbitem z krwi i kości. O, proszę:
Piosenkę już tu odtwarzałam:
A Reading dlaczego nie? (fifka)
OdpowiedzUsuńAlbo raczej - dlaczego właśnie Basingstoke? Coś więcej powiedz. (f)
UsuńW Reading korki są wiecznie, nawet w nocy, a odkąd zamknięto most na Tamizie w sąsiedniej wiosce, Kuba jeździ do i z pracy po półtorej godziny. Basingstoke też jest zapchane, ale nie mają rzeki przez środek miasta, więc jest szansa na to, żeby kombinować bocznymi drogami...
UsuńNo, pragmatyczni jesteśmy i tyle :)
No i bardzo dobrze. Popieram. Pół życia mamy już za sobą, po co połowę drugiej połowy spędzić w korku. Racja. (f)
UsuńHeh, a ja myślałam, że jesteś moją siostrą. ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, już gdzieś jakiś domek czeka na Ciebie.
;)
Kurcze, posłuchałam tego Hobbita, ale nie zrobił na mnie wrażenia. Po jakimś czasie Miłkowi Targ w Scarborough pomylił się z tą melodią i, żeby mu udowodnić, że to nie to samo, to mu puściłam ponownie. I wsiąkliśmy. ;)
OdpowiedzUsuńOna mi najbardziej 'smakuje' po piwie :) W piątek wybieramy się na The Hobbit: The Desolation of Smaug :D
UsuńNie mogę się doczekać, jak dziecko...
Ja z Miłkiem też się wybieramy jakoś za parę dni. W pierwsze święto jest bodajże premiera.
OdpowiedzUsuń