Kuba sobie niedawno kupił gitarę, ale nie gra na niej za często - humory nam nie dopisują. A ja też mam gitarę, swoją własną - 3/4 - czyli taka maleńka, dla dzieciaka. Mam ją od dwóch lat i nie grałam ani razu. Zapomniałam akordów, przymierzałam się do kubusiowej i włos się jeży, bo nie potrafiłam złapać g-dur.
Chciałabym zacząć znowu grać. I śpiewać.
I nawet sobie znalazłam utwór, że się zawezmę i od niego zacznę:
...parsley, sage, rosemary and thyme...
Po polsku, w wykonaniu Stenki i Zakościelnego, też mi się podoba:
Stenka śpiewa o pieprzu, rozmarynie i maku, ale takie są prawa liryki :)
Jeśli ktoś jest ciekaw pochodzenia tej pieśni, to oczywiście zapraszam do Wikipedii.
Żeby przełamać ckliwy wydźwięk tego posta, na zakończenie zaprezentuję screen, który mi się ukazał po wybraniu w wyszukiwarce youtube 'Simon Garfunkel Scarborough fair':
A mnie zainteresowała ta roślina za Stenką. Bambus?
OdpowiedzUsuńJakoś po raz kolejny trafiam na tego posta. I po raz kolejny słucham 'tam gdzie pieprz, rozmaryn i mak...'. Coraz bardziej mi się podoba. Nawet się za flet złapałam. Prościutki jest główny motyw. Ćwicz, Skorka, ćwicz. Kiedyś razem zagramy. :) A masz może chwyty na gitarę? Mimona może bym zmobilizowała.
OdpowiedzUsuńja też bardzo bym chciala chwyty na gitarę:)
OdpowiedzUsuń