Miałam już kaczki na podwórku w Southampton. Teraz przyłazi kura od sąsiadów i pasie się na moim świeżo wzeszłym trawniku. Wiem, że nieładnie rzucać podejrzenia, ale sądzę, że to ona wydziobała mi ogórki, a do tej pory posądzałam sroki. No i jest bezczelna. Jak ją wyganiałam za bramę, to skrzeczała na mnie i próbowała dziobać. Wyjść nie chciała, a pewnie...
I jeszcze sprzedałam na portalu MISI pudełeczko w słoneczniki, za 20 funtów. Zważywszy, że wczoraj z mojej głupoty dostaliśmy 35 funtowy mandat za parkowanie, jesteśmy tylko 15 do tyłu... ;-)
Że pudełko piękne -to już wiesz.
OdpowiedzUsuńA co do kury. Od paru dni intensywnie sprzątam i ciągle kołacze mi się po głowie ten dowcip:
" Edziu, wytrzyj kurze!
A gdzie ta kura?!"
Huehue, stary kawał, a przedni!
OdpowiedzUsuńNo, to może zaczniesz dekupażyć, bo nie masz już co sprzedawać. ;)
OdpowiedzUsuńA ja przez Ciebie mam manię grzebania w chusteczkach. Dzisiaj pani w papierniczym na mnie dziwnie patrzyła. Niestety, nie było nic ciekawego.
Grzeb, Siorko, grzeb... Zgubiłam moje najpiękniejsze serwetki ryżowe, najprawdopodobniej zostały za kaloryferem w starym mieszkaniu. Na pewno nie będę się bronić przed odbudowaniem kolekcji :-(
OdpowiedzUsuńTo jak będę krajkę do Ciebie słała, to i "troszku serwetków" dołożę.
OdpowiedzUsuń