Wiosna przyszła na dobre. Jutro będę kosić trawę.
Byliśmy dwa razy w agencji nieruchomości w Basingstoke, raz omawialiśmy nasze preferencje i oglądaliśmy chałupkę, za drugim razem pani doradca nam doradzała różne rzeczy: a to że warto się ubezpieczyć na różne okoliczności (zejście, chorobę, utratę pracy), że warto spisać testament (bo jak nie, to - według brytyjskiego prawa - powyżej 450 tys. funtów schedę rozdrapią pazerni rodzice, a powyżej czegoś tam rodzeństwo rzuci się jak sępy i rozdziobie - póki co, nam to nie grozi ze względu na kwoty, nie żebyśmy byli nieśmiertelni). Posłuchaliśmy pani, po czym przeszła do konkretów i to było faktycznie konkretne, bo wyliczyła nam, że z wkładem własnym, jaki będziemy mieć po sprzedaży mieszkania w Bielsku przewidywana rata kredytu (przy założonej przez nas cenie kupna) nie będzie wiele wyższa (może ze 100 funtów) od ceny wynajmu. Damy radę, mimo, że nie pracuję. Oczywiście, o ile nie pojawią się zdarzenia, od których ubezpieczenie proponowała pani z agencji.
Teraz czekamy, aż się nam sprzeda to w Polsce (umówieni jesteśmy z lokatorem, ale akurat czaruje bank, bo dostał podwyżkę, mamy przyklepać w lipcu) i mamy nadzieję, że wtedy pojawią się fajne oferty. Oprócz Basingstoke bierzemy pod uwagę Andover, bo jest niedaleko, komunikacyjnie daje radę i się nam podoba.
Heh... Trochę się obawiam tego kroku, ale też marzę o stabilizacji. Ileż można się przeprowadzać?
A pogoda pozwala nam na wycieczki i dzisiaj byliśmy w New Forest. Cudownie :)
Sarenki. Jedenaście w stadzie, zdjęcie z zooma, bo daleko się pasły.
Nie sarenka, wręcz przeciwnie. Przytyło mi się ostatnio.
I jeszcze skrzyneczka, co ją robię po znajomości:
Tak. Cudownie :)
OdpowiedzUsuńAguś, byliśmy tam w okolicy wtedy parę lat temu, Pamiętasz kolcolisty? Bo to właśnie to żółte na zdjęciu :)
UsuńPoczekaj, kupimy domek, przyjedziesz znowu :D
Ruda sarenka. :)
OdpowiedzUsuńI tak miło Cię zobaczyć.