Wiem, upierdliwie się powtarzam, publikując ciągle kawałki z jutuba, zamiast własne, cięte teksty. Ale ostatnio dolega mi retrospekcja i ciągle myślę o przeszłości. Za to przyjaźnie i bez pretensji. Na przykład ten kawałek 'Pod Strzechą', który publikowałam tu dwa lata temu, kojarzy mi się z przesympatycznym sylwestrem w Rudawach Janowickich:
Pamiętam też, jak otrząsnęliśmy się z nocy sylwestrowej (praktycznie trzeźwi) i trzeba było wracać dodom. Deni znalazł w kuble na śmieci w schronisku flaszkę wódki, którą potem rozpiliśmy w przedziale pociągu Szklarska Poręba - Wrocław (zszedł ze strychu ze śpiewem na ustach: 'jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...'). Leżeliśmy na podłodze przedziału w śpiworach i waliło od nas wódą, więc pasażerowie trzymali się z daleka, ale konduktor przyszedł i dzielnie pił z nami :) Nie byliśmy żadną tam patologią - zwyczajne, radosne małolaty, co rzadko miały kasę na wódkę i na piwo, a zazwyczaj sępiły po ludziach jedzenie, żeby wytrwać parę dni więcej w górach :D Sama bym lubiła teraz takich małolatów, sądzę. Ciekawe, czy jeszcze tacy są...
Szczęśliwego Nowego Roku :)